Maciej Hejnowicz: – Pamiętam ciebie od bardzo dawna, kiedy twoja mama – moja była uczennica – opowiadała o tobie i twoich zainteresowaniach. Najpierw to były dinozaury, tego pewnie już nawet ty nie pamiętasz, potem były drzewa, potem ptaki. Czy mógłbyś przypomnieć wszystkie twoje pasje?

Karol Łanocha: – Faktycznie, najpierw to były rośliny. Taka pierwsza pasja. Wtedy jeszcze pamiętam, że lubiłem samochody, potem ptaki się pojawiły, potem geografia, flagi, mapy. A później to już coraz dziwniejsze rzeczy: owady, ryby, inne zwierzęta, no i chemia.

– A co w tej chwili jest twoim „topowym” zajęciem?

– Ptaki, ale „na topie” są jeszcze owady i chemia.

– Skąd się wzięło twoje pierwsze zainteresowanie roślinami?

– Przypadkowo. Znalazłem jakieś książki o roślinach i zaciekawiło mnie to. Przejście do ptaków też było przypadkowe, bo tu coś usłyszałem, tam przeczytałem jakiś artykuł i się zaczęło. A książki o ptakach miałem już wcześniej.

– Wspominasz o geografii, flagach, mapach, ale masz też osiągnięcia w konkursach prawniczych, matematycznych, ortograficznych. Czy ty uczysz się tego wszystkiego, czy robiąc coś innego przez przypadek te rzeczy przyswajasz?

– Niektórych się zdecydowanie uczę, ale niektórych nie. Najłatwiej tego, co mnie interesuje, czyli rzeczy związanych z chemią, biologią i geografią.

– A ortografia? W jaki sposób stałeś się mistrzem w ortografii?

– Przez przypadek, raczej nigdy nie ćwiczyłem żadnych zasad.

– Czyli reguł ortograficznych nie znasz, tylko czujesz, że w tym miejscu trzeba napisać tak albo tak?

– Mniej więcej.

– Czy czytasz dużo książek?

– Tak.

– Książki fachowe, czy jakieś beletrystyczne?

– Jedne i drugie.

– Jaki rodzaj literatury poza naukową pociąga cię najbardziej?

– Zdecydowanie kryminały. Kryminał, sensacja, coś w tym rodzaju. Najbardziej polecam takich autorów jak Jorn Lier Horst, Jo Nesbo, Jussi Adler Olsen, Aleksandra Marinina, czy Chris Carter.

– Czyli w „temacie kryminały” ja „wysiadam”. Z wymienionych autorów znam tylko jednego. Czy poza kryminałami coś jeszcze?

– Nie, raczej nie. Ewentualnie jakieś sensacyjne typu Frederick Forsyth.

– Wśród autorów jest wiele nazwisk skandynawskich. Czyli lubisz ten klimat?

– Uważam, że skandynawskie są najlepsze. Znacznie lepsze niż zachodnie albo polskie.

– A próbowałeś trylogię „Millenium” Stiega Larssona?

– Jeszcze nie, jeszcze na to nie trafiłem. A może pan Aleksandrę Marininę kojarzy? To Rosjanka.

– Niestety nie. Choć czytałem taki trochę kryminał rosyjski Akunina o „Zbrodni i karze” Dostojewskiego. Tytuł brzmiał „FM”.

– Tego nie znam. Ale mogę jeszcze polecić Howarda Philipsa Lovecrafta. Choć to już takie trochę bardziej science fiction. On jest z USA, z lat trzydziestych.

– Najbliższe plany? Wakacje?

– Wyjazd na morze, w okolice Władysławowa.

– A nad morzem?

– Ptaki…

– Kąpanie?

– Nieeee… Ptaki, owady. Nie leżenie na plaży. Chodzenie, o ile to będzie możliwe.

– A od czego to może zależeć?

– Od gęstości zaludnienia i panującej temperatury.

– A dalsza przyszłość. Liceum się skończy i…?

(Tu Karol prosił o nieujawnianie dokładnych planów z całkiem zrozumiałych powodów. Tak więc odpowiedzi dokładnej nie przekazujemy – M. H.)

– Chyba medycyna. Może uda się stać niezależnym finansowo i wtedy zainwestować w rozwijanie nauk podstawowych, czyli ornitologii, entomologii. Szkoda, że dziś na te dziedziny nikt nie chce wydawać pieniędzy.

– Chciałbyś się zająć nauką? Wokół medycyny?

– Raczej nie, raczej te nauki biologiczne.

– A może z czasem pociągnie cię nauka „okołomedyczna”?

– Na razie wydaje się mi, że raczej nie, ale zobaczymy.

– A może pogranicze chemii i medycyny?

– Może tak, ale bardziej w stronę chemii niż medycyny.

– Czy bierzesz pod uwagę inne kraje, emigrację?

– Niekoniecznie, ale może i tak, językowo daję sobie radę. Z angielskim całkiem nieźle, uczę się też niemieckiego. Jest mi to obojętne. Ale jakby trzeba się innego języka nauczyć, to się da.

– A jak widzisz siebie wśród rówieśników? Czy zauważasz u nich np. brak pasji?

– Nie u wszystkich. U moich najbliższych kolegów widzę świetne pasje. Niekiedy nawet podobne do moich. A u innych to bywa różnie.

– A z czego Twoim zdaniem może wynikać brak pasji?

– Nie wiem, z lenistwa może. To jest jedyna odpowiedź, jaka mi się nasuwa.

– A gdyby o tobie powiedział ktoś, że jesteś leniwy? Potrafiłbyś udowodnić, że to nieprawda?

– Czasami to jest prawda, a czasami nie. Są jakieś takie rzeczy, których nie mam ochoty robić. Wtedy jestem leniwy. Ale jak trzeba iść na ptaki, to co innego.

– Czy dużo czasu spędzasz przy komputerze, w social mediach?

– Raczej nie, może pół godziny na dobę. Czasem trochę więcej, czasem mniej.

– A spotkania z kolegami, koleżankami w realu zdarzają się często?

– Ostatnio tak, ale w zimie mniej. Teraz spacerujemy, ćwiczymy, rozmawiamy, gramy.

– Niebawem będziesz musiał wybrać miejsce do studiowania. Gdzie chciałbyś najbardziej?

– Chyba Warszawski Uniwersytet Medyczny.

– Dlaczego Warszawa?

– Bo mi się tam bardzo podoba, ale mogą być trudności logistyczne, tak więc biorę pod uwagę inne miejsca. Może Gdańsk, a może całkiem blisko Kraków, czy Katowice. A Gdańsk dlatego, że tam są świetne ptaki, lodóweczki (to dla wyjaśnienia taka piękna malutka kaczuszka, specjalnie dodajemy fotografię), ciekawe zimowiska dla ptaków, przeloty…

– Chłopcy w Twoim wieku zwykli interesować się dziewczętami…

– Wolę tego tematu nie komentować.

– W szkole, do której chodzisz, pracuje twoja mama. Czy masz jakiś dyskomfort z tego powodu?

– Absolutnie nie.

– Często rozmawiasz z mamą o szkole? Bardzo cię „ściga”, byś chodził do szkoły?

– Czasami rozmawiamy. A do szkoły idę, bo lubię.

– Karolu, dzięki twoim osiągnięciom od czasu do czasu trafi się jakieś stypendium, czy inna gotówka. Na co przeznaczasz te pieniądze?

– Odkładam do banku. To, że oprocentowanie jest kiepskie, mi nie przeszkadza.

– Dzięki Karolu za czas i rozmowę. Powodzenia i wszystkiego dobrego.

– Dziękuję również.