W ramach wyjazdów naukowych klasy IIg i IIIg uczestniczyły w dwóch wycieczkach. Pierwsza z nich odbyła się  18 października. Po krótkiej podróży autokarem do niezbyt odległej Porąbki mieliśmy okazję zobaczyć pracę elektrowni szczytowo-pompowej ,,Porąbka-Żar”.

Jest to jedyna w Polsce elektrownia podziemna, a pod względem wielkości zajmuje 2 miejsce w swojej klasie. Krótki film przybliżył nam nieco zagadnienia związane z produkcją energii, a po jego wyświetleniu, uzbrojeni w kaski, wyruszyliśmy w głąb góry Żar. Zobaczyliśmy między innymi olbrzymie hydrozespoły, napędzane siłą spadku wody, oraz ,,centrum dowodzenia” elektrowni, skąd jest ona zarządzana. Co może wydać się dziwne, ilość energii potrzebnej do przepompowania wody do górnego zbiornika jest większa niż energii produkowanej. Wyjaśnienie kryje się w nazwie. Określenie „szczytowa” mówi, że elektrownia działa w okresie największego zapotrzebowania na energię, tzw. szczytu, a wodę pompuje w nocy, gdy pobór energii jest niski.

Drugim punktem wyjazdu było Muzeum Browaru w Żywcu. Historia browarnictwa została nam zaprezentowana w nowoczesnej oprawie: w jednym budynku zmieszane zostały wiekowe rekwizyty, takie jak: narzędzia bednarskie, oryginalne dębowe beczki, kufle czy podstawki oraz multimedialne technologie. Ciekawa forma zwiedzania, oparta na zasadzie podróży w czasie, przeniosła nas z XIX-wiecznej karczmy przez dawny zakład produkcyjny aż po czasy współczesne. Ku rozczarowaniu wielu uczestników wycieczki, nie było nam dane spróbować złocistego trunku. Musiał nam wystarczyć sok, który każdy z nas otrzymał.

Druga wycieczka miała miejsce 5 grudnia. Tym razem celem naszej podróży była kopalnia węgla w Zabrzu. Pomimo tego, że od czasów międzywojennych nie wydobywa się w niej przemysłowo węgla, w roku 2007 utworzono Zabytkową Kopalnię ,,Guido” i udostępniono do zwiedzania poziom 320 m pod ziemią, na który po uprzednim otrzymaniu kasków i latarek, zjechaliśmy tzw. szolomem, czyli szybem górniczym. Zabawiani przez przewodnika niewybrednymi żartami poznaliśmy najpierw kilka faktów związanych z wykorzystaniem koni do pracy w kopalni. Następnie zostaliśmy zaznajomieni z warunkami pracy górnika oraz wykorzystywanymi przez niego narzędziami, z których każde ma kilka różnych nazw. Dla przykładu zwykła łopata bywa nazywana gitarą, lutnią i jeszcze jednym, zdecydowanie bardziej zabawnym określeniem, odnoszącym się do pewnej części ciała. Co ciekawe, górnicy sobie nawzajem również przyznają różne przezwiska, które stają się ich drugim imieniem. Niektórzy nie mają szczęścia, lecz niewątpliwie sprzyjało ono naszemu przewodnikowi, który otrzymał zaszczytne miano apostoła. Po pokonaniu wielu metrów podziemnych korytarzy, choć w niektórych trzeba było się mocno schylać, aby nie uderzyć głową o strop, zajęliśmy miejsca w niedawno uruchomionej kolejce, by na pokładach wagoników przebyć ostatni odcinek trasy. Po zaprezentowaniu działania kombajnu górniczego przewodnik doprowadził nas szczęśliwie do szybu. Po wyjechaniu na powierzchnię, strzepując kurz z butów, wielu z nas mogło docenić obecność nieba nad głową.

rp